wtorek, 25 grudnia 2012

rozdział 5


przepraszam że mnie tak długo nie było, ale już napisałam rozdział. Zapraszam do lektury.

rozdział 6

życie to porażka...

- Potter wstawaj!!! Czarny pan chce cię widzieć. Idziemy!- krzyczał Lucjusz Malfoy i prowadził Pottera do sali w którym wczoraj odbyło się przesłuchanie- ma coś ci do pokazania i pewnie tortury, aż się zdziwisz co to będzie!- i wybuchnął śmiechem.
Po kilku zakrętach i obelg rzucanych w stronę harry'ego doszli na miejsce. Malfoy pchnął drzwi i wepchnął Harry'ego do pomieszczenia. Harry stał pośrodku pamiętnej sali i obserwował rodzinkę Voldzia w komplecie. Nie zdziwiło już go to że się szyderczo uśmiechają. Po kilku minutach napiętej ciszy Nott Riddle przemówił:
- No, no Potter widzę że ty i twoi przyjaciele są sławni. Prorok Codzienny chyba pierwszy raz napisał prawdę...- przerwał na moment aby wyczarować dodatkowy fotel i rzucił w stronę Harry'ego najnowsze wydanie proroka- siadaj i przeczytaj artykuł. Jest o was.
Harry ostrożnie usiadł i zaczął czytać:

Uczniowie Hogwartu zostali porwani!!!


Uczniowie zostali porwani przez Śmierciożerców gdy wracali pociągiem do domu! Są nimi: Harry Potter, Ginerwa Weasley, Hermiona Granger i Ron Weasley.
Nie wiadomo pod czyim dowództwem działają. Niektórzy mówią że będzie kolejna wojna, że powstał nowy Czarny Pan! Nikt nie ma pojęcia gdzie jest Harry Potter i jego przyjaciele. Nie wiadomo czy żyją! Trzymajmy się dobrej myśli. Każdego kto ich zobaczy lub uzyska jakiekolwiek informacje prosimy o kontakt: 62442. Przecież to są nasi bohaterowie, nam pomogli więc my też im pomóżmy!

Harry czytając to robił coraz większe oczy. Był zdziwiony że ministerstwo magii nie zataiło tego zdarzenia, że prorok codzienny napisał prawdę oraz, że chcą im pomóc!
- Tylko po to mnie wyciągałeś z tak przytulnej celi żeby mi to pokazać, czy masz coś jeszcze do powiedzenia?- spytał się Harry głosem, który wręcz ociekał ironią.
- Tak, mam coś jeszcze ci do pokazania... Malfoy, Lestrange, Greyback przyprowadźcie naszych gości tutaj, będzie niezła z a b a w a!!!- zaakcentował ostatnie słowo, tak że biedny Harry się wzdrygnął, musząc wysłuchiwać tego głosu.
Po kilku minutach wywołane osoby wróciły z 'gośćmi', a byli nimi przyjaciele Harry'ego. Ten wstał gwałtownie i chciał do nich podbiec, ale ktoś go chwycił w pasie i nie chciał puścić. Próbował się wyrywać, lecz uścisk się tylko wzmacniał. Czarny Pan obserwował Harry'ego z uśmiechem. W końcu znalazł jego słaby punkt. Było nim przyjaźń. Widać po Potterze, że zrobi wszystko dla przyjaźni.
- No to zabawę czas zacząć! Nott trzymaj mocno Pottera. Masz zezwolenie na użycie wszystkich zaklęć oprócz uśmiercających. Nie pozwól aby się uwolnił z twojego uścisku. Drogie Panie... możecie zacząć zabawę.- zaczął wydawać rozkazy.
- Dobrze braciszku... Sectusempra!- rzuciła to zaklęcie na wszystkich przyjaciół. Harry próbował się wyrwać z uścisku Notta ale on użył zaklęcia związującego i torturującego.
Tak trwało jeszcze z dwie godziny kiedy Riddle zażądał koniec. Czwórka przyjaciół została wrzucona do czterech różnych cel.
Po godzinie, gdy doszli do siebie i odzyskali siły, mogli spokojnie porozmawiać.
- Życie jest do kitu... normalnie życie to porażka- zaczął nieświadomie szeptać do siebie Harry.
- Nie mów tak Harry- słysząc to Ginny postanowiła interweniować- najważniejsze jest to że wszyscy żyjemy
-Najważniejsze jest to że nic nam nie jest i że jesteśmy razem- dołączyła się do rozmowy Hermiona
- Stary, wyciągniemy się z tego bagna- wtrącił się Ron- wystarczy uwierzyć w moc przyjaźni.
- Może macie racje...
- My mamy racje Harry- odpowiedzieli bez wahania chórkiem

*** W kwaterze głównej zakonu feniksa***

Zaraz odbędzie się zebranie. Wszyscy członkowie już przybyli. Czekali na McGonagall w napiętej ciszy, przerywanej przez chlipanie pani Weasley. Po kilku minutach przybyła oczekiwana osoba. Minerwa miała nieodgadniony wyraz twarzy. Tylko z oczu można było rozpoznać emocje, które nią targały. Złość, smutek, żal i determinacja. Usiadła na swoim miejscu i przerwała tą napiętą cisze:
- Moi drodzy niestety nie wiemy gdzie znajdują się i kto porwał dzieciaki...- nie dane było jej dokończyć, gdyż przerwało jej pojawienie się na środku czarnego kruka, który trzymał w dziobie srebrną kopertę. Ptaszysko podleciało do Minerwy, upuściło list przed jej nosem i znikło tak gwałtownie jak się pojawił.
Wszyscy siedzieli osłupieni i wpatrywali się rozszerzonymi oczami w kopertę.
Minerwa drżącą ręką rozerwała ją. Wyleciała z niej czarna karteczka napisana zielonym atramentem. Zaczęła czytać na głos:
Droga Minerwo McGonagall
Pewnie odbywa się zebranie ZF i czytasz ten list na głos, więc będę zwracał się do wszystkich znajdujących się na zebraniu członków ZF.
Zastanawiacie się na pewno kim ja jestem? Otóż jam jest Nott Riddle, syn Lorda Voldemorta i nowy Czarny Pan. Wysłałem wam ten list, aby nie trzymać was już w niepewności. To ja porwałem Pottera, Granger i dwójkę Weasleyów. To ja ich przetrzymuje. Nie martwcie się o szlamę i Weasleyów, ponieważ jest możliwość, że ich kiedyś wypuszczę, ale Potter odbędzie kare na jaką zasłużył. Oj tak nie wiem czy z tego się wykaraska, ale nie trzeba było zabijać ojca na moich oczach. O Zakonie nie wiem od nich, tylko od jednego z śmierciożerców, który podsłuchał kiedyś Snape'a jak mamrotał coś o nim. Od dzieciaków dowiedziałem się kilka pożytecznych rzeczy. A i jeszcze jedno nie wiem kiedy zobaczycie swoje pociechy i czy wogóle będą  w dobrym stanie.
Jeszcze tylko jedna spraw. Szykujcie się na wojnę, bo ja z rodzinką pragniemy okrutnej zemsty.
Czarny Pan               
Nott Riddle            
    
Skończyła czytać. wszyscy o ile to możliwe siedzieli jeszcze bardziej osłupieni. Molly Weasley jeszcze bardziej się załamała i płakała mężowi w koszule.Nikt nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
- Moi drodzy czeka nas zmiana planów. Niech każdy szuka informacji gdzie się znajduje jego kwatera. Szukamy najnowszych informacji o drzewie genealogicznym Riddlów. Trzeba wiedzieć ile członków rodziny żyje! Zarządzam koniec zebrania...
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
I oto rozdział. Starałam się napisać go jak najładniej. Proszę o komentarze! A i jeszcze jedno jak nie będzie co najmniej 2 komentarzy rozdział się na pewno nie pojawi. I to mają być komentarze z sensem!!! Życzę wesołych świąt.

sowa :P


Moi drodzy czytelnicy!
Z okazji Bożego Narodzenia i Wigilii życzę:
Spokoju i radości,
tylko miłych gości!
Smacznej Wigilii i całusów moc
- w tę najpiękniejszą w roku noc!
Szczęścia kilogramów,
ze śniegu bałwanów!
Życzliwych ludzi wokół,
żadnej łezki w oku,
Przyjaciół jakich mało.
Przez życie idźcie śmiało!
Niech miłość bez ustanku Was dotyka.
A w Nowym roku szczęście spotyka!
Już niedługo dostaniecie prezent pod choinkę czyli nowy rozdział! Może mieć małe opóźnienie! 
P.S. Życzę jeszcze wytrwałości w czytaniu!
Szczęśliwego Nowego Roku

poniedziałek, 3 grudnia 2012

rozdział 4


rozdział 4

przesłuchanie

   Harry klęczał przerażony, ale tego nie okazywał. Nie chciał okazywać strachu, przed obliczem swojego nowego wroga, który tak bardzo przypominał swojego ojca ze wspomnień, które pokazał mu Dumbledore na jego lekcjach. Harry nie odzywał się. Patrzył na niego ze zgrozą i czekał. Nie minęło 5 minut a drzwi za nim się otworzyły...
  Do pomieszczenia, w którym klęczał przed synem Voldemorta, weszły 3 piękne kobiety. Jedna z nich najstarsza, w średnim wieku, miała długie brązowe jak błoto włosy, błękitne jak czyste niebo, przeszywające na wskroś oczy jasną cerę jak u umarlaka i wąskie usta koloru czerwonej róży. Ubrana była w długą, piękną i zwiewną suknię, która dodawała jej mrocznego wdzięku.
Druga z nich wyglądała na około 25 lat. Miała krótkie włosy o kolorze piaskowym, oczy koloru czystego oceanu, wyraziste usta koloru różanego. Rysy miała takie same jak matka. Srogie, niebezpieczne i pragnące zemsty. Ubrana była w ciemnozieloną suknie.
Trzecia z nich była zupełnie inna. Miała czarne jak śmierć włosy sięgające kostek, duże okrągłe oczy koloru piwnego, cera jasno brązowa oraz małe blade usta. Jej rysy były bardzo dziwne. Najstraszniejsze. Srogie i stanowcze. Wyglądała jakby przyjechała tu od niechcenia. Miała na sobie długą żywo czerwoną suknie doskonale kontrastująca z jej wyglądem.
- Witam rodzinkę- zaczął rozmowę syn Voldemorta- jak widzicie złapałem tego... chłopaka, który zabił naszego ojca- słowo "chłopaka" powiedział z obrzydzeniem, wskazując przy tym ostatniego członka rodziny Potterów.
-Nareszcie- odpowiedziała najstarsza kobieta- myślałam że się nie doczekam momentu, w którym nasz plan ma wejść w życie
- tak, mamo wiem. Zajęło to nam bardzo dużo czasu- odpowiedział jej zastępca Voldemorta i zwrócił się do śmierciożerców- a teraz weźcie go na specjalne krzesło, które mu przygotowałem. Wszyscy już są więc możemy zaczynać.
Ton głosu jakim to powiedział był tak przerażający, że aż Harry się wzdrygnął, a zaraz potem poczuł mocny uścisk na ręku i poczuł jak jakiś śmierciożerca wziął się do swojego zadania. Posadził go na dziwnym czarnym krześle. od razu gdy usiadł krzesło oplotło go pasami ze stali i z kolcami. Harry próbował się wyrwać, ale uścisk się zacisnął i poranił jego skórę.
- No dobrze to teraz nam wszystko wyśpiewasz- zaczął blondyn z szyderczym uśmiechem- to jak ci się udało zabić Voldemorta?
- Po prostu miałem szczęście- odpowiedział Harry z drwiącym uśmieszkiem. Był wspaniałym aktorem.
- Jak nie chcesz powiedzieć nam prawdy, to użyjemy drastycznych metod- skierował się do kobiety o piwnych oczach- Salvatore czy mogłabyś?- gdy ta pokiwała głową ustąpił jej miejsca.
- no Potter nie dajesz nam wyboru...Cruciosa- Harry domyślił się że to zaklęcie to gorsza forma Crucio, gdyż poczuł straszliwy ból, i uczucie jakby tysiące igieł wbijało mu się w każdy milimetr jego ciała oraz jak ktoś pali mu wnętrzności. To było straszne uczucie. gdy ból ustał i tak nic im nie powiedział. posunęli się więc do tradycyjnych metod. Veritaserum. Niestety przed tym nie mógł się bronić. odpowiedział na ich pytania nawet ze szczegółami. opisał wszystko.
Gdy to wszystko się skończyło Pottera wrzucono do lochów gdy tam tak siedział przykuty do ściany zastanawiał gdzie są jego przyjaciele, gdzie jest Ginny


***tymczasem  u jego przyjaciół***

Wszyscy razem połączyli się gdy się spotkali na korytarzu. prowadzeni przez śmierciożerców zostali wtrąceni do jakiejś sali. Nic nie widzieli, ponieważ mieli przepaski na oczach.
Chwile później usłyszeli jak jeden ze śmierciożerców odchodzi od nich i tłumaczy komuś kim są. Nie wiedzieli o co chodzi ale usłyszeli że to coś ma wspólnego z Harrym. ginny rozmyślała co mu się stało i gdzie jest. Nic jej nie przychodziło do głowy...

***tymczasem w gabinecie dyrektora w hogwarcie***
W gabinecie siedziała starsza pani, która gorączkowo nad czymś rozmyślała. Siedziała odwrócona do portretu ostatniego dyrektora Hogwartu Albusa Dumbledore'a.
- ależ Albusie ja nie wiem co począć... Przecież Voldemort nie żyje, a śmierciożercy widocznie działali na czyjeś rozkazy- rozpaczała dyrektorka
- Minerwo, ja też nie wiem o co chodzi, ale widocznie...- mówił Dumbledore zza ram swojego obrazu- widocznie Voldemort wyznaczył swojego następce. Trzeba dowiedzieć się kim on jest i gdzie jest ich kryjówka... ale przede wszystkim trzeba odnaleźć Harrego i resztę
- wiem Albusie, wiem- mówiła McGongall- tylko nie wiem jak to zrobić...

 &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
 Bardzo przepraszam za tak późne dodanie, ale jak widać jeszcze żyję. Przepraszam jeszcze że rozdział niebetowany, ale moja kochana "beta" się na mnie wypięła (Chętnych poszukuje!!) Nie miałam czasu aby dodać nowy rozdział (żałuję ;( ) ale już tak jest w gimnazjum.