rozdział 4
przesłuchanie
Harry klęczał przerażony, ale tego nie okazywał. Nie chciał okazywać strachu, przed obliczem swojego nowego wroga, który tak bardzo przypominał swojego ojca ze wspomnień, które pokazał mu Dumbledore na jego lekcjach. Harry nie odzywał się. Patrzył na niego ze zgrozą i czekał. Nie minęło 5 minut a drzwi za nim się otworzyły...Do pomieszczenia, w którym klęczał przed synem Voldemorta, weszły 3 piękne kobiety. Jedna z nich najstarsza, w średnim wieku, miała długie brązowe jak błoto włosy, błękitne jak czyste niebo, przeszywające na wskroś oczy jasną cerę jak u umarlaka i wąskie usta koloru czerwonej róży. Ubrana była w długą, piękną i zwiewną suknię, która dodawała jej mrocznego wdzięku.
Druga z nich wyglądała na około 25 lat. Miała krótkie włosy o kolorze piaskowym, oczy koloru czystego oceanu, wyraziste usta koloru różanego. Rysy miała takie same jak matka. Srogie, niebezpieczne i pragnące zemsty. Ubrana była w ciemnozieloną suknie.
Trzecia z nich była zupełnie inna. Miała czarne jak śmierć włosy sięgające kostek, duże okrągłe oczy koloru piwnego, cera jasno brązowa oraz małe blade usta. Jej rysy były bardzo dziwne. Najstraszniejsze. Srogie i stanowcze. Wyglądała jakby przyjechała tu od niechcenia. Miała na sobie długą żywo czerwoną suknie doskonale kontrastująca z jej wyglądem.
- Witam rodzinkę- zaczął rozmowę syn Voldemorta- jak widzicie złapałem tego... chłopaka, który zabił naszego ojca- słowo "chłopaka" powiedział z obrzydzeniem, wskazując przy tym ostatniego członka rodziny Potterów.
-Nareszcie- odpowiedziała najstarsza kobieta- myślałam że się nie doczekam momentu, w którym nasz plan ma wejść w życie
- tak, mamo wiem. Zajęło to nam bardzo dużo czasu- odpowiedział jej zastępca Voldemorta i zwrócił się do śmierciożerców- a teraz weźcie go na specjalne krzesło, które mu przygotowałem. Wszyscy już są więc możemy zaczynać.
Ton głosu jakim to powiedział był tak przerażający, że aż Harry się wzdrygnął, a zaraz potem poczuł mocny uścisk na ręku i poczuł jak jakiś śmierciożerca wziął się do swojego zadania. Posadził go na dziwnym czarnym krześle. od razu gdy usiadł krzesło oplotło go pasami ze stali i z kolcami. Harry próbował się wyrwać, ale uścisk się zacisnął i poranił jego skórę.
- No dobrze to teraz nam wszystko wyśpiewasz- zaczął blondyn z szyderczym uśmiechem- to jak ci się udało zabić Voldemorta?
- Po prostu miałem szczęście- odpowiedział Harry z drwiącym uśmieszkiem. Był wspaniałym aktorem.
- Jak nie chcesz powiedzieć nam prawdy, to użyjemy drastycznych metod- skierował się do kobiety o piwnych oczach- Salvatore czy mogłabyś?- gdy ta pokiwała głową ustąpił jej miejsca.
- no Potter nie dajesz nam wyboru...Cruciosa- Harry domyślił się że to zaklęcie to gorsza forma Crucio, gdyż poczuł straszliwy ból, i uczucie jakby tysiące igieł wbijało mu się w każdy milimetr jego ciała oraz jak ktoś pali mu wnętrzności. To było straszne uczucie. gdy ból ustał i tak nic im nie powiedział. posunęli się więc do tradycyjnych metod. Veritaserum. Niestety przed tym nie mógł się bronić. odpowiedział na ich pytania nawet ze szczegółami. opisał wszystko.
Gdy to wszystko się skończyło Pottera wrzucono do lochów gdy tam tak siedział przykuty do ściany zastanawiał gdzie są jego przyjaciele, gdzie jest Ginny
***tymczasem u jego przyjaciół***
Wszyscy razem połączyli się gdy się spotkali na korytarzu. prowadzeni przez śmierciożerców zostali wtrąceni do jakiejś sali. Nic nie widzieli, ponieważ mieli przepaski na oczach.
Chwile później usłyszeli jak jeden ze śmierciożerców odchodzi od nich i tłumaczy komuś kim są. Nie wiedzieli o co chodzi ale usłyszeli że to coś ma wspólnego z Harrym. ginny rozmyślała co mu się stało i gdzie jest. Nic jej nie przychodziło do głowy...
***tymczasem w gabinecie dyrektora w hogwarcie***
W gabinecie siedziała starsza pani, która gorączkowo nad czymś rozmyślała. Siedziała odwrócona do portretu ostatniego dyrektora Hogwartu Albusa Dumbledore'a.
- ależ Albusie ja nie wiem co począć... Przecież Voldemort nie żyje, a śmierciożercy widocznie działali na czyjeś rozkazy- rozpaczała dyrektorka
- Minerwo, ja też nie wiem o co chodzi, ale widocznie...- mówił Dumbledore zza ram swojego obrazu- widocznie Voldemort wyznaczył swojego następce. Trzeba dowiedzieć się kim on jest i gdzie jest ich kryjówka... ale przede wszystkim trzeba odnaleźć Harrego i resztę
- wiem Albusie, wiem- mówiła McGongall- tylko nie wiem jak to zrobić...
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Bardzo przepraszam za tak późne dodanie, ale jak widać jeszcze żyję. Przepraszam jeszcze że rozdział niebetowany, ale moja kochana "beta" się na mnie wypięła (Chętnych poszukuje!!) Nie miałam czasu aby dodać nowy rozdział (żałuję ;( ) ale już tak jest w gimnazjum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz