Rozdział 3
podróż...tylko do kąd?
- Pamiętajcie jeden do jednego samochodu!- rozkazywał Lucjusz Malfoy- Avery i Narcyza bierzcie weasleyke, Greyback i Macniar wy szlamę, Yaxle i Rookwod weasleya, a ja i bellatriks pottera!- wrzeszczy podenerwowany Lucek- i każcie ich za najmniejszy wybryk! będzie radocha! pamiętajcie że nie możemy się spotkać!!!....a i jeszcze jedno musimy już ruszać bo zaraz się przebudą i powodzenia!!-zakończył przemowę. wszyscy już gotowi do odjazdu ruszyli.
Podróż trwała już dobre kilka godzin, kiedy Harry się ocknął. Zauważył że nie jest już w pociągu. Nie wiedział gdzie jest. wszędzie było ciemno i ponuro, dziwna atmosfera panowała w tym pomieszczeniu. Strasznie bolała go głowa, a najbardziej tył szyji. Nagle usłyszał dobrze mu znany głos. Głos który nienawidził. - no, no potter. widze że się ocknołeś-usłyszał Lucjusza Malfoya. Harry nic nie odpowiedział. Miał dość przygód w tym roku, ale odważył się zapytać:
- gdzie jest reszta?-powiedział zdenerwowany- gdzie oni są! gdzie nas zabieracie?!
- dowiesz się tego w swoim czasie Potter- usłyszał drugi znienawidzony głos. Bellatriks. Harry chciał się bronić ale nie mógł użyć nawet najprostszego zaklęcia - Nie wysilaj się potter. masz na szyje obrożę która wysysa z ciebie całą magiczną moc i możemy dzięki niej cie sparaliżować ale to nie wszystko...
-Dość! już i tak za dużo mu tajemnic wyjawiłaś- przerwał jej Lucek Malfoy- Na razie Potter nic więcej się nie dowiesz. Idziemy Bello zostawmy go samego.
I tak Harry został sam w tym dziwnym pomieszczeniu. Bez magii, bez przyjaciół. ,, Jak ja chciałbym się z nimi chociaż telepatycznie połączyć, z Hermioną Ginny Ronem..." Harry przestał rozmyślać bo usłyszał dziwne odgłosy w.... jego głowie. Zaraz otrzeźwiał bo zdał sobie sprawę że się z nimi łączy i nagle usłyszał ich myśli.... - ciekawe co z innymi - myślała Hermiona. Harry gdy ją usłyszał aż podskoczył z wrażenia. - cześć Hermiona- powiedział Harry. pewnie reszta nie zaakceptowała połączenia.
-Harry? Czy to ty? Ale jak... - Hermi spokojnie, to ja połączyłem się przez przypadek telepatycznie...-przerwał ten dziwny zalew pytań- wiesz może gdzie nas zabierają? bo ja niestety nie.
- niestety ja też nie wiem... ta obroża mnie denerwuje!- żaliła się - mnie też... Hermi dowiedziałaś się czegoś od nich?-spytał Harry - niestety nie, bym się dowiedziała tylko przerwał ten głupek Macnair
- ja tak samo nic nie wiem bella mi troche opowiedziała ale Lucek mi przerwał- odpowiedział- czy mi się wydaje czy my się poruszamy?
- ty dopiero teraz się dowiedziałeś że jesteśmy w samochodzie?- spytała Hermiona- głupek! - No sorry no!- oburzony Harry- ciekawe co u Ginny... ^^^gdzieś daleko za górami za lasami pociąg Londyn-Hogwart^^^Do pociągu wpadli właśnie poinformowani i zdenerwowani nauczyciele. W maszynie było tłoczno. Przerażeni uczniowie stali na korytarzu.
- Cisza! co się tu stało?- krzyczała dyrektorka McGongall. - Wpadli nagle śmierciożercy. Przeszukali pociąg. Niewiemy po co pani profesor- wyszedł z odpowiedzią Nevile Longbotton. Dyrektorka zbladła. Wiedziała co się mogło stać.
- czy są wszyscy tutaj?- spytała drżącym głosem- jak nie trzeba sprawdzić.
- prosze pani!- przedarła się do nauczycieli Luna Lovegood- nie ma 4 osób!
- kogo nie ma?-spytała blada jak papier - nie ma Harrego,Ginny, Hermiony i Rona - o nie!- powiedziała McGongall- to niemożliwe! nie mogą być porwani!
^^^ znowu harry potter^^^ - Zbieraj się Potter zaraz wysiadamy! - krzyknął Malfoy. Harry cały obolały po serii tortur. Ledwo co wstał i usiadł na krześle. Nie minęło 5 minut a...
- Potter chodź tu idziemy- krzykneła Bellatriks. Harry zrezygnowany wstał i podszedł do niej. ta jego brutalnie szarpneła i pociągneła do wyjścia. doszli do jakiś wielkich wrót. Najpierw wszedł Malfoy. Długo nie wychodził, po jakiś 15 minutach wrócił. Zawiązał mu na oczach czarną opaskę i brutalnie wepchnął go do tej sali. Siła wepchnięcia była tak silna że padł na kolana. Nagle usłyszał znany mu głos. ale przecież on nie żyje.... - no no Potter- szydził - nie wiedziałem że tak łatwo wpadniesz w moją płapkę, pewnie zastanawiasz się kim jestem nie?- gadał - Zdejmijcie mu tą opaskę na oczy niech zobaczy przed kim stoi!- rozkazał śmierciożercą i się szyderczo roześmiał. zaraz potem Harry usłyszał czyjeś kroki prowadzące ku niemu. potem poczuł że mu odwiązuje ktoś opaskę na oczy i nagle... zobaczył gdzie jest.
Klęczał w dziwnym miejscu. Było ponuro i przygnębiająco. Na środku stał wielki tron w kolorze złota, a na nim siedział.... nie to niemożliwe.... Voldemort?
- już wiesz kim jestem?- nie czekał na odpowiedź- jam jest syn Voldemorta Nott Riddle, nowy Czarny Pan.
Harry nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. ale nie wiedział że jest więcej tajemnic.
- panie...-wyszedł z kręgu jeden śmierciożerca- przyjehała pańska rodzina...
- dobrze przyprowadź ich tu- odpowiedział i zwrócił się do Harry'ego- wiesz kto przyjechał nas odwiedzić? Moja matka Rose Marteks i moje dwie siostry Catherine Riddle i Olivia Riddle pomogą mi przy władzy i chętnie się z tobą zabawią...